środa, 4 stycznia 2012

Refundacja lekarstw...nowa batalia.
Kochani rodacy w taki sposób, wetowaniem wszystkiego , niczego dobrego nie osiągniemy, a więc do boju, ale z rozsądkiem!
Spróbujmy pomóc temu nowemu ministrowi zdrowia wygrać ten bój o zmniejszenie kosztów refundacji lekarstw. Nie ważne z jakiej on jest opcji (ja tej też właśnie nie lubię), ale nadszedł czas, żeby to wreszcie uporządkować. To nie jest bagatelna pozycja naszego nieszczęsnego, zadłużonego budżetu państwa, to jest najpoważniejsza pozycja wydatków na zdrowie a prawie jedna trzecia budżetu państwa, miliardy złotych rocznie. Dla nas chorowitych staruszków, jest to również poważna pozycja naszych skromnych emerytur i rent, i dalsze śrubowanie cen lekarstw będzie dla wielu z nas zabójcze. A czy ci kochani nasi „łapiduchy” nie potrafią już inaczej leczyć tylko wypisywaniem coraz droższych lekarstw. To dopiero Niemcy, w czasie okupacji, ze swoim potężnym przemysłem chemicznym przywlekli do nas te tabletki i tak już zostało, a jest coraz gorzej. Jak pewnej pani doktor powiedziałem wprost, że mi coraz więcej lekarstw ordynuje, a ja mam już pełen worek tych poprzednio zapisanych, to mnie za drzwi wyrzuciła. Przed wojną nie było tego potężnego przemysłu farmaceutycznego jak dziś i też lekarze i aptekarze , a przede wszystkim chorzy sobie radzili. No umierali, owszem, a teraz nie umierają?
Ja myślę, że to jest trochę i tak, że ci biedni lekarze (bo bogaty to sobie zawsze sam radzi), aby poznać świat i coś nowego, dają się wciągać w tą grę z producentami lekarstw czy sprzętu. A to wyjazdy na szkolenie za granicą, a to spotkania integracyjne, etc. U nas jeszcze nikt tego tematu nie ruszył, ale on też jest i tu, nie tylko za granicą. A w Niemczech po wykryciu takiej afery, firma farmaceutyczna tłumaczyła się, że to były tylko gratyfikacje dla lekarzy, za prowadzenie statystyki skuteczności ich lekarstwa.
Myślę też , że nasza służba zdrowia, to sama sobie stwarza problemy, przez tak zwane działania pozorne np. przez sztuczne tworzenie kolejek. Pewnie im się wydaje, że w ten sposób coś wymuszą, a nuż on przyjdzie i zapłaci?, lub pozbędę się problemu, wystawiając mu kartę zejścia. Choroba się utrwala i dopiero zaczynają się problemy i dla chorego i dla służby zdrowia. Opowiem to na własnym przykładzie. Późnym wieczorem poślizgnąłem się i upadłem . Stłukłem sobie staw barkowy. Ponieważ to był duży ból pobiegłem do przychodni. Tam rejestracja do ortopedy po trzy miesięcznej kolejce i z uprzednim skierowaniem od „pierwszego kontaktu” ( o dziwo również do chirurga też!). Pani doktor znając mnie, że z byle czego nie robię problemu. Mówi, że to się może skończyć tym, że pan łyżki do buzi nie podniesie i dzwoni do ortopedy, aby przyjął mnie poza kolejką. Ponieważ ów pan nie przyjmował telefonu napisała do niego kartkę. A I TAK MNIE NIE PRZYJĄŁ. Kazał iść do pogotowia. Tam prześwietlili, złamań nie stwierdzili i kazali zgłosić się do rejonu. Pielęgniarka widzi jak cierpię odbyła z lekarzem taką rozmowę: a może jednak zagipsujemy, nie dać mu chustę, a może zastrzyk przeciw bólowy pan zrobi, nie niech sobie kupi tabletki.
Po trzech miesiącach oczekiwania na ortopedę, zaczyna się „normalny” cykl, prześwietlenie, skierowanie na rehabilitację której doczekałem się po pól roku, a choroba się utrwaliła na wieki wieków amen. Ja cierpię dalej (rzeczywiście są takie dni, że łyżki do buzi nie podniosę), a służba zdrowia ma ze mną problem do samej śmierci. To nie jest odosobniony przypadek. Sam mógł bym podać kilka (np. przepuklinę poprawiali mi trzy razy, i na koniec gdzieś im znów coś uciekło), i zawsze dopiero po interwencji NFZ znajduje się rada. A ile się człowiek przy tym nacierpi, a „służba zdrowia” i tak musi to wygryźć, bo nikt tych bubli, za nich nie poprawi.
Tak więc kochani cierpiący jak i ja pacjenci , wykażmy i dla ministra trochę zrozumienia, może on chce dla nas dobrze, bo po lekarzach pomimo ich Hipokratesowej przysięgi tego nie widać. A niech oni bronią swego. A ktoś musi być arbitrem, wszyscy nie możemy rządzić. Taka demokracja była tylko w antycznej Grecji możliwa, a do czego dzisiaj Greków doprowadziła, teraz widzimy, cała Europa musi ich ratować, Polska również .
Do siego roku! Obyśmy zdrowi byli!
Gd. w grudniu 2011 Czego Wam życzy zawsze Wam życzliwy Bloger Blagier