To nie tylko zabytek
(teraz już niestety tak), to dorobek całego Narodu Polskiego, który
po odzyskaniu tego500-km wybrzeża , radośnie przystąpił do jego
zagospodarowania i rozwoju. Po I Wojnie Światowej, mieliśmy tylko
mały skrawek, a i to już nas cieszyło i osiągnięcia były
niezaprzeczalne, a ambicje jeszcze większe, aż po Ligę Morską i
Kolonialną!
Teraz osiągnęliśmy
dużo, odbudowaliśmy to ze zniszczeń wojennych, i weszliśmy na
szczyty (naszych) możliwości. W pełni sprawne porty, światowe
firmy żeglugowe, PLO, PŻM,( ponad 200 statków pełno
morskich}, pełnomorskie rybołówstwo DALMOR, ARKA, ODRA(teraz
zostało nam niestety tylko sześć set łodzi i kutrów przy
brzegowych- tak chce UE). Niewiele z tego niestety zostało w ogóle
, gdzieś się to rozpłynęło, zgodnie z teorią szokową p. prof.
Balcerowicza ? No to rzeczywiście niewytłumaczalny szok. Setki
statków, kilka stoczni i dziesiątki prężnych
przedsiębiorstw zniknęło z powierzchni ziemi ( i mórz)a
tysiące cennych (wykształconych) pracowników poszło „na
bruk”.
A teraz jeszcze trochę o
historii budowania i znikania naszej morskiej potęgi a w
szczególności przemysłu stoczniowego. Tak, dokładnie
przemysłu stoczniowego, bo to nie tylko stocznie. To potężne
zaplecze naukowe i przemysłowe pracujące dla stoczni. To również
szkolnictwo morskie, kształcące, adeptów od montera
kadłubowego, po inżyniera konstruktora okrętowego. To dziesiątki
szkół i uczelni, na poziomie zawodowym, średnim i
politechnicznym włącznie. A po szkole praktyka, to bardzo ważne.
Nawet spawacz okrętowy dopiero po wielu latach pracy jest w
fachowcem w swym zawodzie. To wszystko wyrzuciliśmy w wraz z
„komuną” do historycznego śmietnika. Część poszła do
„obcego” ale oni już nie wrócą, bo „tam” jest
lepiej. Dlaczego tam zawsze było lepiej? Na to pytanie nikt „z
naszych” nie szuka odpowiedzi, a tamci chcą aby tak zostało.
Zawsze były potęgi światowe i „republiki bananowe”. Czy znów
daliśmy się wdeptać? Mimo pięknych haseł o demokracji i
równości? Nie pomogły pieśni o Polakach obalających
„mury”?
Komuż te nasze
stocznie tak nie leżały? To było widać w oczach naszych bonzów,
nie tylko „tamtych” od pierwszego zrywu w GRUDNIU 70. Sekretarz
St. Kociołek wrzeszczał przez megafony: „ja tą stocznię każę
zaorać i zboże posiać”. A więc nie tylko „ tamtym” była
ona solą w oku ale i naszym. Te tysiące stoczniowców (w
samej gdańskiej 20tyś )wylewające się na ulice, budziły w nich
przerażenie. Potem była SOLIDARNOŚĆ, Wałęsa dużo obiecał nic
dla swych kolegów co go na wyżyny wynieśli, nie zrobił.
Było coraz gorzej. Wiadomo jak się na kogoś uwezmą to tylko siły
boskie mogą pomóc. Ale i siły boskie, czyli Kościół
katolicki który w ten przewrót 2,5mld $ włożył (
zresztą nie swoich a gangsterskich z Banko Romano na polecenie
JPII), stoczniowców jakoś nie lubił (wyjątek ks. prałat
H. Jankowski).
Tak powoli zbliżał
się kres naszego przemysłu okrętowego, ongiś potęgi z piątym
miejscem wśród potęg światowych (a teraz kupujemy statki w
Chinach , które się u nas tego fachu uczyli). Potem jeszcze
ówczesny premier Rakowski , darł krawaty, że on ich
(stoczniowców) usadzi. I obiecujący p, Oleszek, od lat
przewodniczący Rady Miasta Gdańska, i p. Szlanta co Stocznię
Gdańską za własne jej pieniądze wykupił, itd. itp. Sama
propaganda, zero efektow.
Wreszcie energicznie
włączył się w ten proces likwidacji, komisarz UE p. Neelie Kroes
i powiedziała dość tej zabawy . Stoczniowcy z naręczami kwiatów
padli przed nią na kolana {min. Grad już dawno padł na kolana pod
zarzutem, ze my dofinansowujemy stocznie, a inni to nie?). A ona na
to: dobrze chłopaki, ale budować statków wam i taknie
pozwolę! Koniec, Schluss, End! I tak to się skończyło.
Tam Gdańskiej jakiś
czas jeszcze coś „dłubali” (Ukraina i p. Jaworski, i jeszcze
paru budujących łodzie motorowo- żaglowe), ale to maluchy„śmiech
na sali”, do tych oceanicznych żaglowców, jak nasz DAR
MŁODZIEŻY tu zbudowany. Teraz straszą, że będą musieli
sprzedawać resztkę mienia St,Gd. (o tak chodzi o te cenne tereny)
bo nie mają nawet na opłatę tej grupki pracowników która
się dotąd łudzi, że może tu się da utrzymać. Jak długo?
Życzmy im oby jak najdłużej.
A wracając do tej
grupy inicjacyjnej „Dźwignij Gdańsk”. Panowie jestem sercem po
waszej stronie, i mam nadzieję, że również cały Gdańsk, i
co najmniej pół Polski. Zostawmy choć fragmenty tej dawnej
świetności. Przecież Gdańsk żył nie tylko z handlu zbożem
spławianym Wisłą. Tu była od zarania wizytówka świetności
i miasta i potęgi morskiej Rzeczpospolitej, to była MORSKA STOLICA
POLSKI. Niech choć to zostanie czego jeszcze spychacze nie
zrównały do poziomu. Bo dzisiaj to już tylko artyści i
ludzie sztuki próbują to utrwalić, na wystawach fotografii,
i malarstwa. Ostatnio dziesiątki fotografii smutnych dźwigów
–żurawi stoczniowych, w bibliotece w Oliwie, teraz w czytelni na
Przymorzu. Ci ludzie czują, że coś nam ucieka i chcą to
zatrzymać. A czy apel nowo powstałej inicjatywy p. Jacka
Wiercińskiegoi p. Chilickiego, z apelami do premiera coś pomogą?
Oby, przecie to ten sam nam premieruje od lat, i nie pomógł,
może też się stoczniowców boi? Ale może choć na skansen
pozwoli. Będą Niemcy przyjeżdżali i podziwiali „Polnische
Wirtschaft”.
A co na to społeczność
między narodowa? Myślę ,że milczy bo to jest po jej myśli . Oni
budują spokojnie statki i okręty (Niemcy znów się
specjalizują w łodziach podwodnych, a czy po cichu ktoś dopłaca,
nie zdradzą).Oby nam nie przysolili, za to zniszczenie zabytków
historii ich okrętownictwa. Tu w Gdańsku była też kolebka
niemieckiego okrętownictwa. Tu była nie tylko Stocznia Schichoła
ale i Kaiser Werft(ładniejsza, to widać po zabudowaniach na
początku ul. Jana Zkolna ( a te trochę dalej bieda- domy to
Schichą).Tu w tych stoczniach budowano potężne pancerniki, ale też
łodzie podwodne już przed i w czasie I Wojny Świtowej( w II-giej
też). To jest kawał historii okrętownictwa niemieckiego.
Podejrzane jest ich milczenie. Bo zaraz nie będzie śladu po tych
historycznych budynkach. A jak każą je odbudować?
Znaków zapytania
jest dużo a odpowiedzi zero. Smutne to. Tak jakby to nikogo nie
obchodziło. Bisnes ist Bisnes, ale nie dla nas!
Gdańsk, w kwietniu,2013!
Wasz bloger blagier