Kto
mi odda nieprzespane noce i ukoi zszargane nerwy po ostatnim turnieju
tenisowym w Australii.
Co
tam się działo tego dotąd świat nie słyszał. A co pani (a
właściwie jeszcze panna i może tu tkwi przyczyna) Agnieszka
Radwańska tam wyprawiała, tego dotąd żadne annały nie
odnotowały. No mieliśmy do niej w przeszłości różne uwagi
i pretensje, (właściwie pretensji mieć nie możemy to jej sprawa
jak sobie zagra i co zrobi z zarobionymi milionami),o Londyńską
Olimpiadę i coś tam coś tam, ale teraz to z nas zakpiła na
całego. Z jakim nastawieniem ona wyszła na mecz z Cebulkową? A że
była zmrożona wynikiem meczu Cebulkowej z.Sarapową, a przemęczona
meczem (pięknym i zwycięskim) z Łazarenką.? No prawda to widoczna
na odległość, nasza piękna krakowianka jest słaba fizycznie i
psychicznie. Ale po to sportowiec trenuje aby być coraz lepszym i
fizycznie i psychicznie i nam, poza miłym widokiem i widowiskiem,
dawać przykład i zachętę do uprawiania sportu. A do meczu z
Cebulkową Agnieszka wyszła jak by nie przygotowana, albo jeszcze
gorzej jak by przygotowana na klęskę. Przykro było patrzeć i
szkoda, że się zrywałem o wpół do piątej (dwa budziki
nastawiłem) by ten mecz, a właściwie tą klęskę, obejrzeć.
Ja
wszystko rozumiem, że w sporcie wynik jest zawsze nie przewidywalny
i na tym polega urok sportu, ale żeby aż tak? Dopiero „babcia”
Li An dała tej Cebulkowej „lanie” jakie jej się należało.
Cały ten australijski turniej daje powody do przemyśleń czy tenis
nie zbacza na manowce. Wszystkie prawie te „starsze panie” ,zwane
też babciami, schodziły z boiska przegrane nie martwiąc się o swą
reputacje, bo tam było im podobno za gorąco. No pewnie jak się
leży na milionach dolarów (a niektóre nawet pół
miliarderki), po co się będą męczyły. Będą inne turnieje na
których łatwiej wygrają i dorzucą milionów do swego
skarbca. Podobnie było i z męskim turniejem. Okey, dopuście i
młodszych, czy dalekich na listach,do swego grona (a właściwie
klubu milionerów), ale niech to ma „ręce i nogi”. Czy te
doświadczenia, nie tylko z tego turnieju, nie dają asumptu do
przemyśleń jak przeorganizować rozgrywki tenisowe. Oczywiście to
wymaga poważnych rozważań, żeby nie wylać dziecka z kąpielą.
To jest temat dla fachowców , organizatorów turniejów
i sponsorów którzy dają szmal na tą zabawę. Może
zrobić „klasy” jak w innych dziedzinach sportu. Niech ci
najlepsi grają sobie w wyższej klasie, ale ci młodzi niech mają
również realną szansę, a jednocześnie niech ta zmiana nie
popsuje widowiska. Nie tak jak dziś ,że zestawia się w parę,
drugą i dwudziestą z listy. A my kibice trzęsiemy się o
Radwańską, bo Cebulkowa która poza przebojową młodością
nie ma wiele więcej walorów do zaoferowania, może zostać
gwiazdą turnieju.
Ale
to już nie moja działka, nie mój cyrk, nie moje małpi.
Tylko niech tenis, obok pięknego widowiska ma również walory
sportowe, a nie tylko (za wszelką cenę, aż do utraty zdrowia,
patrz Nadal) walki o szmal.
W
styczniu 2014 roku, mocno nie wyspany......Wasz stary bloger blagier
Roman