Pytania te stanęły mi ponownie przed oczami, kiedy
przeglądałem zdjęcia spalonego Gdańska i te z czasów jego powojennej
odbudowy, z zasobów fotografii Kazimierza Lelewicza. Ostatnio
opublikował je nasz wybrzeżowy miesięcznik
„30Dni” w numerze3/2014.
Nie
są one tak wymowne jak „lot nad spalonym miastem” -Warszawą, ale dostatecznie
wymowne jak na możliwości zwykłego aparatu fotograficznego, pana Lelewicza. Na
pewno nieraz dokonywał on karkołomnej ekwilibrystyki by ujęcie dobrze wyszło i
chwała mu za to. Nam którzy chodziliśmy
razem z nim, najpierw to miasto odgruzowując, a potem współuczestnicząc w
odbudowie a przynajmniej chodząc po stopniowo odbudowującym się mieście,
ciesząc się z tego jak rosło. Ja przybyłem do
Gdańska na wiosnę 1946, zatrudniając się w Elektrowni Ołowianka, dziś
Filharmonia Bałtycka.. Nad starym
Gdańskiem unosił się jeszcze swąd
spalenizny kiedy żeśmy go odgruzowywali, a sterczące mury groziły zawaleniem.
Miejscami wysokość gruzowiska sięgała drugiego piętra. Aż po kościół św. Marii
poprowadzono od stoczni normalną linię kolejowa. Do wagonów ładowaliśmy gruz, i
oddzielnie cenną cegłę gotycką („wielokrotnie wypalaną” jak to napisał G.
Grass), na odbudowę stolicy. Pracowało się w cyklu sześć dni w fabryce a w
niedzielę z transparentami (obowiązkowo) do odgruzowywania. A w elektrowni jak
była awaria to nie wypuszczali do domu aż awaria została usunięta i UB sprawdziło czy to nie był
sabotaż. Pomimo, że Polak nie może żyć bez narzekania jak dzisiaj się mawia,
wówczas wszyscy się cieszyli, że nareszcie zapanował pokój, i mamy Polskę a za
polską mowę na ulicy nikt cię po buzi nie bije.
Czas jednak wracać do zawartego w tytule
pytania.
Wersji
o przyczynach spalenia Gdańska, i kto to zrobił można się doszukać co najmniej
kilka. Można je analizować pod różnym kątem. a główny podział poprowadził
bym dwiema ścieżkami:
I.
EMOCJONALNĄ Jeżeli chodzi o emocjonalne ustalenie kto podpalił Gdańsk, to już
go mamy: „podpalili Ruskie”. No wiadomo od wieków nas Polaków gnębili: dokonali
rozbiorów Polski, zwalczali szlachetne zrywy powstańcze, naszych dziadków i
ojców wywozili na Sybir, a teraz jeszcze gwałcili nasze matki i siostry,
okradali nas i nasze państwo. A więc, nikt inny tylko Ruskie mogli podpalić
Gdańsk. Ale pomyślmy na chłodno, czy oni
są aż tacy tępi żeby najprzód spalać miasto które chcieli zniewolić i okraść? Czy w historii
był taki przypadek , że jakaś armia przód paliła a po tym zdobywała spalone
miasta? Wrócimy jeszcze do tego.
II.
Ścieżka MERYTORYCZNA, oparta o historię
i strategię prowadzenia wojen i skąpe co prawda, ale jednak istniejące
materiały źródłowe, dotyczące Gdańska w 1945roku.
Urząd
miasta na pytanie kto spalił Gdańsk użył, o jakże wygodnego fortelu, i na
swoich stronach internetowych odesłał do BASZANEGO BEMBENKA G.Grassa . Pomijam
już fakt, że zacnego autora i
gdańszczanina tu w tym czasie nie było, bo służył w WAFFEN SS i to na froncie
południowym. Ale tu nikogo rozsądnego wówczas nie było, co by nie siedział głęboko w bunkrze nie wychylając
głowy, bo Gdańsk płonął. G. Grass też o
tym pisze. Poza tym nie było wolno
wychodzić by „nie naprowadzać wrogich samolotów na cel”.
A
szanowny Guenter Grass, z zadania wytypowania podpalacza Gdańska, wybrnął znakomicie,
jak zresztą przystało na wielkiego pisarza. Posługując się przy tym,fabułą
literacką i nie żałując sobie przenośni i alegorii którą tak uwielbia. A więc
wyszło, że podpalaczy było wielu. Wymienia ich od Pomorzan aż po Anglików, ale
historycznie[1]. Przy
tym naplątał niesamowicie i pewnie o to chodziło, żeby przysłowiowe „bęc” nie
padło w tej odliczance na nikogo.
Tak
np. wśród podpalaczy wylicza
POMORZAN, a ma raczej na myśli
Prusów, żyjących w średnich wiekach po
prawej stronie Wisły. Dwa razy wymienia Polaków. Raz to pewnie Stefan
Batory, a kto drugi? Na końcu listy
wymienia Anglików, a czemu nie Niemców? Ale oto pewnie chodziło: cicho sza,
tylko nie Niemcy. Wdzięczni Grassowi włodarze Gdańska wiedzieli kogo wybrać na
sędziego nad podpalaczami. Tekst
ten wzięto w ramkę, ostatnio zmieniono
jeszcze na zapis kursywą i kłopot z głowy. Najlepiej wskazać na chamskich
Czerwono Armiejców jako podpalaczy (nawet G. Grass tego nie zrobił). To ludziom bardziej będzie pasowało. A oni nie mieli już
co podpalać (o czym niżej)jak podeszli do Gdańska. Stary Gdańsk czyli Alt
Stadt, po naszemu Główne Miasto już było spalone. A więc Sowieci walili na
ślepo , z wszystkich luf, w ta ciemną chmurę dymu unoszącą się na kilkanaście
kilometrów[2]
. I o to chodziło wycofującej się wraz tłumem cywilów II Armii niemieckiej, aby
stworzyć zaporę z ognia i dymu(o czym niżej).
II.1.
Logiczna analiza faktów..
Oczywiście
rzetelnej ewidencji faktów jest niewiele, ale wystarczająco dużo aby taką
analizę przeprowadzić (źródła znajdziesz choćby w moim „KONSPEKCIE’[3]
)Niestety sejfów nam nikt na razie nie otworzy .Obawiam się, że i tam się nie
wiele znajdzie o zdarzeniach na
interesujących nas terenach Trójmiasta. Począwszy od stycznia 1945 to
już był tu taki mętlik, że nie było komu ewidencjonować czegokolwiek. Również
filmy i relacje o bombardowaniach
Trójmiasta urywają się na tej dacie. Wiarogodne są jedynie księgi
okrętowe, na których ( na okrętach a nie
w księgach) panował jeszcze jako taki ład. Poza
tym ładu i władzy nie było . To
był mętlik a lepiej APOKALIPSA. Wykonywanie rozkazów bezsensownej dalszej
walki wymuszano rozstrzelaniem i
wieszaniem bez sądu i wyroku., często niewinnych ludzi. W tym tragicznym czasie
setki tysięcy cywilów i wojska próbowało się ewakuować z tego kotła, jedyną
jeszcze drogą, morzem. Wojsko musiało czasami spychać cywilów z dróg, aby móc prowadzić działania
bojowe. A rozkazy były krótkie i może nawet nie ewidencjonowane: tu podpalić
tam zaminować, bo często nie było już czym walczyć, by powstrzymać parcie
Czerwonej Armii. Tak więc nie dziwmy się, że uciekano się i do takiej broni jak
ogień.
II. 2. Historia walki i obrony za pomocą
ognia.
Jak daleko sięga historia ludzkości zawsze
stosowano ogień w obronie i natarciu. Pewnie już Neandertalczycy go w tym celu
stosowali, jak tylko nauczyli się wzniecać ogień za pomocą krzesiwa. Krzyżowcy
zdobyli święte miasto Jerozolimę za pomocą ognia, ale jej nie obronili za
pomocą ognia, przed arabskimi zagonami Saladina, wzorca cnót rycerskich. W
średniowieczu nagminnie używano ogień w natarciu i obronie. Zawsze obrońcom
twierdz dawano alternatywę: albo się poddacie albo was spalimy. A i tak po
poddaniu się ludność łupiono, gwałcono,
uprowadzano w niewolę, lub mordowano. Nieraz bez powodu dokonywano takich gwałtów,
chyba tylko po to by zastraszyć innych, czyli terrorem wymuszać posłuszeństwo.
Dzielny wojownik Jarema Radziwił mając wielką przewagę, spalił i zrównał z
ziemią malutką twierdzę Mosur na granicy z Ukrainą. Uznano to za niepotrzebne
barbarzyństwo urażonego marszałka polnego .Szalał jon rzekomo jak rozjuszony
odyniec, bo jako ewangelik nie mógł się dogadzać z katolickim królem
Władisławem IV. A może to było też tylko wymuszanie posłuszeństwa za pomocą
terroru, na buntujących się coraz częściej Ukraińcach ? Napoleon idąc na Gdańsk
w 1805 roku, napotkał na zaciekły opór Prusaków w Tczewie. Tu ranny został gen.
Dąbrowski i wieli żołnierzy którzy leczyli się długo w Gniewie. Na to dyktum
Prusaków Napoleon się wściekł i rozkazał
swemu wojsku przez trzy dni rabować, gwałcić a następnie spalić Tczew do
ostatniej deski. Nieważne że kowal zawinił a cygana powieszono, bo Prusacy
bezpiecznie uszli, ale wojsko musi się wyszaleć by odreagować. Napoleonowi też
zrobiono potężnego pstryczka, Jak doszedł do Moskwy to Moskwy nie było, zastał
tylko pogorzelisko.. Bojarowie moskiewscy ją przed tym spalili. Nie było kogo
gwałcić i rabować. Ba nie było kwater,
nie było co jeść ani furaźu dla koni, a zima była sroga. To był tragiczny koniec
Napoleona i jego zwycięskich wypraw. Zasada „zostaw wrogowi spaloną ziemię”
była wielokrotnie stosowana również w II Wojnie Światowej. To było również
realizowane, na rozkaz Stalina, w
Związku Radzieckim.
Tu
w Gdańsku, niezliczoną ilość razy stosowano wariant „spalonych przedmieść” i
zamykano się za obwarowaniami murów . Efekt podobny.. Jak tylko się zbliżał
nieprzyjaciel silniejszy od Gdańszczan i nie dający się przekupić, zamykali się w murach obronnych,
paląc uprzednio wszystko wokoło w
promieniu kilku kilometrów, czasami
dodatkowo zalewając wodą opuszczone tereny. Jak Król Stefan Batory
chciał upokorzyć Gdańskich Ewangelików i przybył do bram, to musiał się wycofać
o kilkanaście kilometrów i dopiero w Olszynce Zameczku znalazł dla siebie
kwaterę.
Tym
razem, w 1945 roku, odwrotnie, spalono historyczny środek miasta, centrum jego
wielowiekowej kultury. Na czyj rozkaz? Sam się nie przyzna nikt , bo to była
zbrodnia, większa od rozkazu Cherchila o spaleniu Drezna., czy innych miast
niemieckich. Anglicy Stosowali trochę inny wariant „ziemi spalonej” . Jako terror, stosowali
bombardowania ludności cywilnej
czyli innym systemem „ziemi spalonej” ,palenia obcych ziem, w ten sposób,
próbowali złamać opór i morale Niemców. To było u Anglików nagminne. Od wieków wyciągali gorące kasztany
cudzymi rękoma, tym razem rękoma pilotów bombowców, których zginęło , lub
wylądowało w niewoli tysiące. Również Polaków.Kiedy na pomoc Anglii przybyła VI
Flota Powietrzna USA, to Amerykanie byli zszokowani tym co ci Anglicy
wyprawiają. Masowo mordują cywilów bo obiekty wojskowe i zbrojeniowe były mocno bronione (Niemcy mieli świetne armaty
plot i dobre lotnictwo myśliwskie). Do przykładu zastosowania ognia jako środka
bojowego, wróćmy teraz do Gdańska.
II.3.
Decyzja o konieczności szybkiego zniszczenia Gdańska, zapadła już w lutym1945 r
na Konferencji Jałtańskiej[4].
Admirał Cunnigham w tej sprawie skierował się bezpośrednio do Generalisimusa
Stalina, z prośbą o zniszczenie
Gdańska> Chodziło o to aby zatrzymać produkcję U-Bootów które grasując na szlakach dostaw z USA i
Kanady, mogły doprowadzić do załamania frontu zachodniego. Nikt oczywiście nie
mówił o spaleniu miasta, a o zniszczeniu stoczni, którą lotnictwo alianckie
bombardowało bez skutecznie. Wyobraźmy sobie , że przez całą wojnę zniszczono
tam tylko jedną halę. Błagalne
wystąpienie admirała, wywołało ogólny śmiech, a Churchil musiał się aż za
brzuch trzymać. Autor nie tłumaczy czy to błagalny ton admirała, czy to ,że on
nie wiedział, że Sowieci w ogóle nie mają porządnych samolotów bombowych,
wywołał tą wesołość.. Dopiero prezydent Rossfeld rozładował sytuację pytając Stalina, kiedy on
podciągnie swoją artylerię tak, żeby nią zbombardować Gdańsk .Stalin nie mógł
podać żadnego konkretnego terminu. Wiadomo, że front wówczas przebiegał na
linii Gniew-Chojnice-Bytów. Przy czym wojska niemieckie bronili się wręcz
zaciekle, wiedząc że za ich plecami czeka na ewakuację tysiące cywilów i tyleż
wojska. . Te kilka czołgów które im zostały, przerzucali co chwilę na inną
część frontu. Generałowie stawali w otwartych lukach czołgów dowodząc nimi, czy dowodząc bezpośrednio
załogami dział p.panc., . aby dodać żołnierzom ducha walki . Wszystko się
załamało gdy 23 03 poległ d-ca
4-dpanz..początkowo starano się utrzymać to w tajemnicy , ale na wiele
się to się zdało. 26.03. ostatnie siedem czołgów wycofało się z Gdańska. Na
czołgu wieźli ciało swego dowódcy na Wyspę Sobieszewską gdzie go pochowano.
Zresztą brakowało już amunicji, paliwa a właściwie wszystkiego. Jedyna
możliwość ucieczki na zachód prowadziła przez Wyspę Sobieszewską. Nowy Port był
już niedostępny. Rosjanie utworzyli już w dniu 27 03 na prawym brzegu Martwej Wisły, Vis a Vis
Nowego Portu przyczółek i już z niego nie dali się wypchnąć. Co prawda mówi się że jeszcze w dniu 20.
kwietnia ostatnia łódź podwodna wyszła tędy w morze. Ale może to była czysta
Goebelsowska propaganda by zrobić
Hitlerowi prezent na urodziny Tak więc jedyna droga na zachód prowadziła przez
Wyspę Sobieszewską, a konkretnie przez mały port na Wiśle w Świbnie. Stamtąd
barkami i małymi stateczkami na Hel i dopiero z portu na Helu na zachód . Ale
jedyna droga na wyspę Sobieszewską prowadziła przez most Siennicki. To
było to przysłowiowe wąskie gardło.
Przed nim spiętrzyło się dziesiątki tysięcy pojazdów wojskowych i cywilnych.
Ale zaraz, zaraz bo skończyliśmy na 26 03. w Gdańsku gdzie sytuacja robiła się
coraz bardzie krytyczna. Prawie cały
Gdańsk (śródmieście) płonął już 27.03. , kiedy Sowieci po zdobyciu
Wrzeszcza przystąpili do szturmu na śródmieście Gdańska. Ponieważ atak od
strony ul. Kartuskiej i al. Zwycięstwa (Linden Alle)się nie powiódł, próbowali
przedostać się dołem, przy stoczniach, (obecna Jana z Kolna). Pierwsze ich
patrole dotarły 28.03 do kościoła św. Józefa i św. Jana. Dalej wszystko
płonęło. Mimo to pod Dworem Artusa, gdzie też wszystko płonęło, urządzono
propagandowe widowisko: „Jak
Polska Brygada Czołgów im. Westerplatte zdobywa historyczny polski Gdańsk”[5].
Skąd tyle ognia. Przypomnijmy jeszcze raz
pokrótce , sytuację cywilów i wojska zamkniętych w kotle Gdańsk. W dniu 27 03.
przepływa jeszcze ciągle rzeka cywilów i wojska próbująca przedostać się za
Motławę, na jedyny most Siennicki (Breitbruecke), most na zbawczą wyspę. Ulice Elbląska
(obecnie długie Ogrody),.i Siennicka są zatkane tysiącami żołnierzy i cywilów.
Co zrobić żeby Sowieci nie mogli prowadzić na ten tłum ludzi , celnego ognia.
Trzeba podpalić resztę Gdańska i po to go dalej podpalano, w tym Wyspę Spichrzów itd. To ogień powstrzymywał
natarcie Sowietów a dym osłaniał uciekających. Ścianę ognia postawiono już na
Długim Pobrzeżu, po to by Sowietów nie dopuścić do Motławy. G. Grass opisze to
tak: płonęły...kolejne ulice i całe Długie Pobrzeże. Tam uprzednio zatkano
wszystkie bramy materiałem palnym i podpalono. Wszystkie bramy i mosty przez
Motławę podpalano kolejno lub uszkadzano. lub też zaminowano, aż po Kamienną
Grodzię .. W tym nagle w nocy 29.03na
rogu ulic Łąkowa- Elbląska, pojawiają się radzieckie czołgi. Okazuje się, że
podobno jakaś ukraińska dziewczyna zdradziła czołgistom położenia min, z czego oni skwapliwie
skorzystali. Zażarta walka wręcz trwała kilka godzin zanim patrol czołgowy
zlikwidowano w walce dosłownie za pomocą „Panzerfaustów” bo innej broni na
czołgi już nie stało. W czasie tych walk spłonął kościół św, Barbary, nie liczny
już z jeszcze wówczas w Gdańsku pozostałych.
To
są wszystko epizody. Jednak jak ważne, mogące często decydować ile tysięcy
ludzi da się jeszcze w tej wojnie uratować. Tak to zapewne w olbrzymim skrócie
było z tą walką ogniem w obronie ludzi, a nie w ataku na nich.
Czy
możemy mieć żal o to że spalono doszczętnie stary Gdańsk? Trudno to
rozstrzygnąć, bo miasto choć odbudowane już nie jest to samo.(nigdy nie uzyska
nazwy zabytku, bo jest od nowa zbudowane).Dzięki jednak decyzji o zrobieniu z
miasta zapory ogniowej uratowano setki
tysięcy ludzi od doli i niedoli, w niewoli nieokrzesanych zdobywców. I nie
szukajmy winnego kto kazał Gdańsk spalić, bo nikt się do tego nie przyzna.Za
duża na nim ciąży odpowiedzialność. Zapewne on też ciężko znosi miano podpalacza
Gdańska. Ale historii nie zakłamujmy, bo to nie „Ruskie” podpalili Gdańsk.
Owszem
oni też palili w pijanym transie, z głupoty. Głównie na peryferiach, bo główne
miasto było już spalone nim oni tu doszli. A więc tu i ówdzie palili na
peryferiach miasta. Jest kilka wiarogodnych opisów tego barbarzyństwa. Tak więc
casus kościoła św, Józefa(opisy w archiwach niemieckich, bardzo różniące się
między sobą) .M. Żakiewcz opisuje jakiś dom na ul. Kartuskiej, który Rosjanie
podpalili po zajęciu go, bo Niemcy się w nim za długo bronili. Brigitte
Wermeyer-Janca w swej „Die Jugend einer Deutschen ...”na stronie 24 pisze, że
Rosjanie podpalali co jeszcze się nie spaliło. Jednak poza wspomnianym już
kościołem św. Józefa, nie podaje żadnych szczegółów. ...i to tyle. Myślę że to
jest czas najwyższe aby z żyjących jeszcze świadków IPN i Muzeum Wojny spisali
ich wiarogodne zeznania, bo jeszcze
trochę i tych świadków nie będzie.
Ja
się nie dziwię historykom , których tylu mamy, że za temat: kto spalił Gdańsk, się nie biorą. Bo kto im za to zapłaci.
Kto chciałby w ogóle to publikować. A
nawet pracownicy wielkich instytucji do tego powołanych, jak wydziałów i
instytutów historii, IPN-ów, muzeów etc., wolą ten temat omijać, lub klepać bajeczkę, że to „Ruskie”.
Bo wyrzucili by pewnie takiego za zbity pysk na bruk.
Kochane „30 Dni „ może wy kogoś namówicie?
Gdańsk
we wrześniu, 2014.r. Roman
Grabowski