poniedziałek, 19 grudnia 2011

Czy to jest aby kryzys... ?

Czy to jest aby kryzys... ? Jakiś taki dziwny....
No, no , udali się nam ci na wierchówce UE, a nasi im wtórują, i próbują jakoś po sztubacku ratować zaistniałą sytuację, która się im wymknęła z pod kontroli, strasząc nas KRYZYSEM. Jaki to kryzys? Gdzie oni się uczyli ekonomii? Nawet prof. Balcerowicz ujął się za nami i prosi by ludzi nie straszyć kryzysem. Kryzys to jest wówczas, jeżeli chytry kapitalista naprodukował za dużo towaru a robotnikowi dał za mało zarobić, lub tenże za dużo oszczędzał miast konsumować, i towar niema zbytu. Towar zalega półki sklepów i magazynów. Produkcję trzeba wstrzymać, pracowników wyrzucić na bruk, i czekać aż ludziska wysupłają resztę grosza, często się zadłużając, i opróżnią półki. W owych sytuacjach wchodzą do akcji instytucje kredytowe. Podrzucają na rynek pieniądze i czasami udaje się sytuację uratować , znów rynek nakręcić i fabryki ruszają. Jeżeli wszystko zawodzi , ludzie wychodzą na ulice i biorą za łeb tych co próbują jeszcze coś z nich wydusić. Taką sytuację mamy dziś w Grecji, Włoszech, Hiszpanii....a niebawem może się to rozlać na całą UE. W gospodarce kapitałowej kryzysy zdarzały się nierzadko a czasami trwały kilka lat, aż znów półki się opróżniły i maszyny w fabrykach znów poszły w ruch.
Natomiast to co teraz przeżywamy to moim zdaniem nie jest typowym kryzysem a błędem w sztuce, odejściem od zasad kapitalizmu. No jeżeli chcemy mieć kapitalizm (teraz to się tak delikatnie nazywa „gospodarką rynkową”), to przestrzegajmy jego reguł. Nie koniecznie trzeba studiować te grube tomy KAPITELIZMU wg Marksa (choć przezorni Amerykanie utrzymują na uniwersytetach taki kierunek studiów), wystarczy przestrzegać choćby podstawowych, prostych zasad kapitalizmu, tzw. CREDO KAPITALIZMU wg Beniamina Fraklina. Nie sposób tu wszystkie, o jak proste i słuszne zasady wymieniać. Na obecny niby kryzys zadziałała przede wszystkim ta zasada która ostrzega przed nierozważnym rozdawaniem pieniędzy. „Nie pożyczaj nikomu pieniędzy jeżeli nie masz pewności, że oni ci je oddadzą, a na wszelki wypadek weź zastaw”. Przepraszam autora za ewentualne nie dosłowności bo czytuję z pomięci.
A co ci współcześni BANKERZY robili? A no rozdawali pieniądze na lewo i na prawo (i dalej to robią, reklamę znajdziesz nawet „na co drugim słupie”). Ach gdzież ci dawni ROTSCHILDOWIE ach gdzież. Dzisiejsze banki w Ameryce brali niby zastaw ale np. pod hipotekę domu który kredytobiorca miał dopiero wybudować i teraz stoją te domy których nikt nie chce. Tak amerykański system bankowy stał się pierwszym który padł. A już kuriozom w tej sprawie to, to, że bezczelni bankowcy z dotacji wyrównawczej od państwa ( czyli z pieniędzy podatnika, bo państwu z nieba nie spada), uczknęli dla siebie obfite premie).Pani Merkel wykrzykiwała, że ona zrobi z tymi pazernymi a nie udolnymi bankowcami porządek, ale wątpię bo „rączka rączkę myje”. A tak naprawdę nie ma takiej teorii ekonomicznej, czy takiego systemu któryby mógł zapobiec głupocie czy pazerności ludzkiej. Panie Boże dałeś ludziom rozum ale dałeś im też wolność, a oni często nie korzystają z tego zgodnie z twoją wolą.
Zaczęło się to w Ameryce, teraz gnębi to Europę gdzie ww. państwa żyli sobie na kredyt, to znaczy więcej brali niż dawali z siebie , a wszyscy mamy to teraz spłacać. A jak nasze rządy chcą to osiągnąć, żeby tyle kasy ściągnąć, i pomóc spłacić te długi? A no zwyczajnie wypróbowanym systemem „dokręcaniem śruby”. A więc nie jakimiś wymyślnymi zabiegamy, a podnoszeniem cen i podatków, zamiast je obniżać. Tak więc to nie będzie próba rozkręcenia gospodarki przez ożywienie rynku. Pewnie im się wydaje, że na rynku jest za dużo pieniądza i trzeba go ściągnąć z powrotem do banków. To byłby dowód, że nie chodzi o rozkręcanie gospodarki bo wpadła w kryzys, a zwyczajne zaciskanie pasa, „bośma się rozpasali”. Z tego może się dopiero kryzys narodzić. Spadnie zbyt, półki się zapełnią, fabryki stop, ludzie na bruk
Ten „dzisiejszy kryzys” się niestety ciągle dalej rozszerza, mówi się o Portugalii i innych krajach, a mówi się też , że może to nawet Chiny dotknąć. Wątpię, żeby ten pracowity naród, też dał się w to wciągnąć.
Jak byśmy jednak TO co nas tym razem dotknęło chcieli nazwać to nie jest to kryzys z naukowo punktu widzenia. To jest nieudolność i pazerność przy braku systemów zabezpieczających świat finansów. Ale czy w ogóle istnieją takie systemy, które kombinatorom i nieudacznikom pozamykają wszystkie furtki, bardzo wątpię. A chcielibyśmy coś takiego usłyszeć, żebyśmy mogli spokojnie spędzić Święta Bożego Narodzenia i ze spokojem wejść w nowy rok, jak i wszystkie dalsze lata.
WIĘC SZUKAJMY, MOŻE ZNAJDZIEMY TAKI RAJ,WOLNY OD KRYZYSOWYCH WSTRZĄSÓW I TROSK O DZIEŃ DZIESZY I O JUTRO!
Gdańsk, w grudniu 2011roku czego Wam życzy Wasz
Blogier Blagier R.G.

sobota, 12 listopada 2011

Wierzyć

Wierzyć, nie wierzyć...
Wierzyć, nie wierzyć? Jest taki program na zagranicznych kanałach telewizji, ale to co nam ostatnio nasze publikatory (ANGORA Nr 44)doniosły to chyba tylko pod tą formułę „wierzyć nie wierzyć” pasuje. Naprawdę wierzyć się nie chce (czy aby NIE nie zmyśla, bo to im się zdarza)
SFKP (Stowarzyszeni Farmaceutów Katolickich Polska) namawia swych członków aby nie sprzedawać: środków antykoncepcyjnych i wczesno poronnych, i rzekomo już dziesięć tysięcy pod takim apelem zebrano podpisów. Wyobrażam sobie jaką presję na tych biedaków wywierano, zapewne z głównym argumentem : podpisz bo nikt ( z tych moherowych beretów) nie przyjcie do naszej apteki i pójdziesz na bruk. No tak, a przecież właśnie ta grupa starszych pań jest głównym gościem w aptece, a na ten asortyment już ich żaden szatan nie skusi. Ale po co innym zabraniać, chyba przez zazdrość. Ale żarty na bok, czy STOWARZYSZENIE nie uważa, że kompromituje w ten sposób siebie i nasz kraj. Cały świat pomyśli sobie że to jakiś ciemnogród, cofnięty w rozwoju i myśleniu o jakieś sto lat. Nawet Afrykańczyk który nie ma wielu naszych osiągnięć cywilizacyjnych wie, że prezerwatywę należy używać, jeżeli się ją ma. A w państwach cywilizowanych można takie środki kupić w każdej publicznej toalecie. No nie kompromitujcie Polski, która wydała tylu zacnych ludzi, którzy pchnęli na wyższy poziom naukę i opiekę nad zdrowiem ludzkim. W tym pierwszą kobietę noblistkę i to dwukrotną, Marię Składowską Curie. A tu z takim ciemnogrodem wyjeźdza środowisko, które jest właśnie wysoko zfeminizowane, a fe!.
Jesteśmy w końcu państwem o porządku prawno - demokratycznym i jak można pozwalać na takie wybryki. Bo czym to się skończy można łatwo wydedukować, przy odrobinie wyobraźni. Bogaci pojadą za wschodnią czy zachodnią granicę i się zaopatrzą, ale rozwinie się równocześnie czarny rynek za paskarskie ceny. Może właśnie komuś o to chodzi?

Z ubolewaniem grupa starszych osób, która
w tym nie ma żadnego interesu, a ubolewa
że Pan Bóg dał ludziom rozum, a oni nie
umieją, lub nie chcą z niego korzystać.

środa, 9 listopada 2011

Errata ...

ERRATA do „Wybory , wybory....” :
Tym co pod znakiem krzyża walczył, zwyciężał i wprowadził Chrześcijaństwo jako religię państwa rzymskiego, a stolicę przeniósł do Bizancjom, zwanym odtąd Konstantynopolem, był nie cesarz Justynian, a oczywiście, cesarz Konstantyn wielki.
Cesarz Justynian, zwany też wielkim, żył i działał dwa wieki później.
Wracając przy okazji raz jeszcze do znaku krzyża, był on przez wieki bardzo znienawidzonym znakiem np. dla Muzułmanów i ludów podbijanych obu Ameryk, jak i innych ludów np. Prusów. Natomiast był on ambiwalentnym znakiem szczególnie dla ludzi północnych obszarów Polski , Pomorza, Kujaw i Wielkopolski. Bowiem lud ten modlił się szczególnie gorliwie pod krzyżem (można to jeszcze dzisiaj obserwować na Kaszubach jadąc tam w maju, jak lud ten modli się nawet pod przydrożnymi krzyżami, jak rzadko gdzie indziej),a jednocześnie ludzie z pod znaku krzyża lud ten nieludzko gnębili. Przez ponad dwa wieki lud ten gnębili i tępili „ogniem i mieczem” krzyżacy ( o ironio oficjalna nazwa tego rycerskiego zakonu brzmiała: Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, bezstronnie trzeba przyznać, że oprócz okrutnych rządów zaprowadzili oni tu trochę porządku, ładu i ogłady), a w czasie II-wojny światowej przez 5-lat krwawym terrorem dali się tym ludziom we znaki fanatycy z pod znaku Hakenkreuza, zwanego tu też połamanym krzyżem. Krzyż w związku z tym przez wieki napawał lękiem a nie tylko nadzieją zwycięskiego Chrześcijaństwa, jak to objawił się cesarzowi Konstantynowi. A może ów rzekomo przyjazny nam cesarz, chciał właśnie nas postraszyć: „uważajcie bo pójdziecie na krzyż”.
Natomiast RYBA jako znak Chrześcijaństwa moim zdaniem jest bardziej adekwatna. Jest znakiem sympatycznym, nie przypominającym okrutnych cierpień Jezusa Chrystusa na krzyżu, a z pięciu liter nazwy ryby po grecku, można otworzyć bardzo trafne hasło Chrześcijaństwa, mianowicie: Jezus Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel. Zdejmując krzyż a wieszając RYBĘ nie znaczy to, że chcemy zapomnieć o poświęceniu Syna Bożego, który w męce i cierpieniach zginął na krzyżu dla naszego zbawienia.
Ja myślę że ten znak (RYBY) powinien wszystkich Chrześcijan usatysfakcjonować i zapobiegając obserwowanym odśrodkowym odejściom od pierwotnego Chrześcijaństwa, pozwolić powrócić do jednego kościoła założonego przez Jezusa Chrystusa i powszechnego Jego kościoła apostolstwa.
Wasz blogier blagier
Roman Grabowski


czwartek, 3 listopada 2011

WYBORY...WYBORY...

Wybory., wybory...a po wyborach pozostał tylko Palikot.
Tak, po wyborach pozostała , na dzień dzisiejszy, jako jedyna zauważalna zmiana tematów w mediach, to pan Palikot zdejmujący krzyże.
Dyskusje toczą się teraz głównie wokół tego tematu. Palikot to, Palikot tamto. Nazwisko to odmienia się we wszystkich przypadkach, naszej kochanej, bogatej gramatyki. A szkoda bo jest w kraju i w świecie tyle spraw które trzeba by przynajmniej poruszyć, jak nie poprawić czy załatwić. A tu wszystkie programy wyborcze poszły w kąt pozostał tylko Palikot .A kto załatwi te wszystkie inne sprawy, stojące przed polskim sejmem, a których Ruch Palikota nie ma w programie?
Wymienię tu chociażby dla nas starszych ludzi parę ważnych spraw: brak osłony przed agresywnym wręcz naciąganiem nas na zakupy, często rzeczy mało potrzebnych, dalej ciągłym windowaniem cen lekarstw, coraz bardziej płatnych usług lekarskich etc. Prócz wielu innych nieszczęść to dotyka ludzi starszego wieku. I mnie to w końcu dotknęło, że dałem się wmanewrować w niepotrzebną kabałę. Bo oprócz powszechnie stosowanych psychotechnik otumaniania ludzi, agenci różnych firm dopuszczają się nawet użycia kłamstwa . No bo jeśli agentka mówi, że przywiozła mi nagrodę, w postaci telefonu komórkowego za to, że przeszedłem z umową na usługi z TP S.A. do DIALOGU, to ja mimo pewnych oporów uwierzyłem, też dla tego,bo zaczęła na mnie krzyczeć, że z niej robię wariata, ona tak daleko jechała a ja za pokwitowaniem nie chcę odebrać takiej nagrody. Starzy ludzi są na ogół uczciwy i do głowy im nie przychodzi, że ktoś ich próbuje nabrać. No zgoda są naiwni bo nie znają życia („dzisiejszego życia”). No to postawcie zaporę tym niecnym praktykom, aby emerytom i rencistom nie wolno było wciskać towaru (umów) o wartości powyżej np. 100,- złotych bez żyrantów, czy pełnomocnika rodziny. Czy to takie trudne? Ale kto to zrobi, przecież nie ci co rządzą, by tym wręcz zależy, żeby z tych skromnych emerytur wyrwać jak najszybciej i jak najwięcej , sposobami nawet tak chamskimi, jak wyżej opisane. A jak emeryt kopnie w kalendarz to niech rodzina płaci. Panie Palikot błagam Pana, dopisz pan to do swego programu, będziesz miał wdzięczność i poparcie (też w wyborach ) milionów emerytów, nawet tych moherowych beretów. To jest jedna z wielu spraw których „partie” nie widzą, a taki Ruch Palikota jest naprawdę ludzki i nad każdą ludzką sprawa się pochyli.
Przestańmy się już czepiać sprawy tego krzyża w sejmie. Pan Palikot swoją rację ma, że lepiej żeby go w publicznych miejscach nie było. Ale pan Palikot na pewno nie jest naiwny, żeby uwierzył, że mu się to w Polsce uda. Mieliśmy przykład komedii z krzyżami pod pałacem prezydenckim. Ale trochę krwi napsuje, a mas media to chętnie podchwyciły i mają temat zastępczy. No bo o czym mają pisać, że bieda, że kryzys, że nawet prof. Balcerowicz ze swoją teorią szokową temu nie zaradzi? Zaskoczyła mnie tyrada jakiegoś pana w dzisiejszym TVN ( 28.X.u pana Jarka), że Palikot jest nie ekumeniczny i nie tolerancyjny itd. A tu to już przekręt w drugą stronę , Ba jak tak, to zawieśmy symbole wszystkich kościołów i wyznawców, a więc: krzyż prawosławia, gwiazdę Dawida, księżyc Islamu, znaki Luteran (może Różę Lutra) i !40 innych symboli kościołów i związków wyznaniowych, bo podobne tyle ich jest w Polsce zarejestrowanych.
A w ogóle wybór krzyża na symbol Chrześcijaństwa nie był zbyt trafny i może lepiej by było pozostać przy starym symbolu „rybie”. A tu cesarzowi Justynianowi (rok 315 n.e.)się wyśniło, że pod krzyżem zwycięży i spełniło się. A co cesarz powiedział to święta rzecz. Owszem łatwiej znak krzyża narysować, czy się nim przeżegnać. Mówimy , że Jezus wybrał krzyż na swoje męczeństwo, „cierpiał na krzyżu za nasze grzechy” i owszem, ale wyboru nie miał. To był rzymski model kary, którym ongi Rzymianie karali tysiące ludzi. A np. św. Jan Chrzciciel zginął od miecza a nie na krzyżu.
Wracając jeszcze do osłony emerytów, to banki postępują rozsądniej, nie dając emerytom kredytów w ogóle lub tylko w granicach miesięcznej emerytury. Co wynika z podstawowego „Credo Kapitalizmu” Beniamina Franklina : „nie pożyczaj komuś pieniędzy, jak nie masz pewności ,że on ci je odda, najlepiej weź zastaw”. No a banki pożyczały pod tzw. hipotekę, no i mamy teraz kryzys, a tysiące domów, z hipoteką, stoi nie wykupione. „Tak ześma splugawili kapitalizm” jak byśmy chcieli podlizać się Wielkiemu Marksowi, że: „kryzys jest nieodłączną cechą kapitalizmu”.
Tak więc dobrze, że ten Ruch Palikota robi trochę ruchu. Czasami taki kij w mrowisko dobrze robi. Powiadają, że on niema programu, a inni to mają? Owszem tylko naród nic z tego nie ma. No i mamy na kogo głosować, bo w kółko na tych samych, to gorzej jak w niedobranym małżeństwie gdzie tylko jedna strona ma zawsze rację i prawo głosu. No i jak powiadają dobrzy gospodarze, nie można ciągle tym samym świnkom pozwalać rozpychać się przy korycie, trzoda ma się równo rozwijać i równo przybierać na wadze.
Gdańsk,31.10.2011r
z serdecznymi życzeniami dla nowego sejmu na cała kadencję
Roman Grabowski

piątek, 29 lipca 2011

RZECZPOSPOLITA

Redakcja dodatku
Bitwy i wyprawy morskie Jestem wiernym Waszym czytelnikiem, zgromadziłem prawie wszystkie (za wyjątkiem dwóch) zeszyciki tego cyklu. Są interesujące , z werwą redagowane, choć nie zawsze, według mnie, rzeczowo i obiektywnie . Nie mogę przeprowadzić generalnej analizy i dyskusji nad treścią i zawartością , bo zwyczajnie nie dysponuję takim aparatem i dostępem do źródeł jak Redakcja. Ale oto poniżej kilka przykładów kwiatków z redakcyjnej łączki. Po pierwsze jesteście nie obiektywni w ocenie faktów z prób dominacji nad światem w czasach „zimnej wojny”. Darujmy sobie oceny czy redakcja ma sympatie do „BIAŁYCH” czy „CZERWONYCH”, ale proszę nie zapominać, że ta zimna wojna, jak i wiele innych wojen, to zwyczajnie próby dominacji nad światem tzw. mocarstw czy też pretendujących do tego miana. Społeczeństwa urabiane propagandą akceptują to. Czasami nawet całkiem niewielkie narody, dają się porwać takiej propagandzie (patrz Niemcy faszystowskie ze swoim hasłem „Gross Deutschland”) . No kto nie chciałby być MOCARZEM. Dalej to jest praca wywiadów i różnych tajnych służb, które nie żałują środków i sposobów by urabiać ludzi po przeciwnej stronie. W ten sposób pomagają swoim mocodawcom zdobywać nowe bazy wojskowe i surowcowe. Wiadomo robi się to po to by przeciwnika okrążyć, lub zgoła zepchnąć z areny walki. Ale po co ja to piszę, przecież te sztuczki i te kruczki znane są od zarania świata. No i teraz po tym przydługim wstępie, wróćmy do konkretów. W 79 numerze dodatku gromicie Rosję Sowiecką, że na te „krecie”działania wydała aż 6 mld dolarów „nie licząc wydatków na Kubę”. Ależ to śmiesznie mała suma, kto to wyliczył? Co prawda czerwoni korzystali zawsze z atutu , że oni walczą o sprawiedliwość społeczną, to chwytało i stąd może ta niska kwota. A szkoda, że przy tej okazji, dla porównania nie podaliście ile USA na te cele wydaje, sami się tym chwalą. A wydają ROCZNIE ze sto razy więcej od tamtej sumy, przez Was przypisanej Rosji. No bo ta „ichna demokracja” jest mniej chwytliwa i często nie skuteczna.
Zaraz po II-Wojnie Światowej kiedy uciskane narody krajów kolonialnych, Azji i Afryki, widząc wojenne osłabienie swych kolonizatorów (Anglii, Francji, Holandii, Belgii), zaczęli się wyzwalać. A te dwa „mocarstwa” próbowały wygrywać tam swoje sprawy. Rosja głównie propagandą, dostawami uzbrojenia, doradcami. A USA bez żenady występowało na ogól bezpośrednio zbrojnie, dopuszczając się potwornych zbrodni. No i przegrywali. Tak przegrali w Azji, Afryce, na Kubie, w Wietnamie, w Korei po połowie, w Chile, Iranie,Iraku ,a pewnie teraz znów poniosą klęskę w Afganistanie. Nie chcę tu wyliczać szczegółów, żeby nie zanudzić, co teraz czynią samokrytycznie przedstawiciele CIA, obciążając prezydentów czy parlament swego kraju żeby siebie wybielić, co jest wręcz żenujące. Co do kosztów , takie kosztowniejsze porażki to: 24 nieudane zamachy na Fidela Castro łącznie z próbą desantu na Kubę, przewrót prezydenta Chile Alende (24 mld $), 4 bln $ na Afganistan itd.
To musi kosztować jak powiedział ks. prałat H.Jankowski na spotkaniu z b. premierem M. Rakowskim, p. Merklem i oficerem tajnych służb PRL-u ( patrz film z tego spotkania na PLANETE). Polska kosztowała CIA śmiesznie mało czym się chwalą a to przecież nie ich zasługa. Tylko 3,5mld $, no i 2,5 mld $ z Banku Ambrozjano, z polecenie JPII. A więc Panowie Redaktorzy jak już coś liczycie to proszę dokładniej, bez szulerki. Po drugie chętnie i obszernie rozpisujecie się o wojnach i bitwach w dalekich stronach na dalekich morzach. Ja się zgadzam z Panami tylko na tyle, że o tamtych zdarzeniach jest więcej materiału, wojna tam była efektowniejsza a z punktu widzenia świata może ważniejsza. Ale „hola Tuchola”, tu ginęli nasi najbliżsi, tu się rozgrywał bój o Polskę, o taką jaka dzisiaj mamy. Taką zniszczoną, i dokładnie nie wiadomo co przez kogo zniszczone, a my musieliśmy to odbudowywać. Te nasze reparacje wojenne to śmiechu warte. Czy cały Gdańsk spaliły tylko „RUSKIE”, a może bardziej bomby amerykańskie czy ostrzał niemieckich okrętów stojących na zatoce ? Spróbujcie trochę po dociekać nie tylko po gdybać. Mamy poważne instytutu historyczne PAN, IPN, i nic dokładnie nie wiedza tylko wszystko na Ruskich, pomóżcie im. Wiadomo, że jeszcze 26. 03. 45. trwał prawie cały dzień ciężki nalot aliancki i ciężki ostrzał sowieckiej artylerii (zdobyciem Gdańska dowodził bezpośrednio gen. Bator). Niemcy przyduszeni nawałnicą I-szego Frontu Białoruskiego pod dowództwem marszałka K. Rokossowskiego, uciekali czym mogli. Nawet kajakami na Hel płynęli Ale jeszcze tej nocy odpłynął również ostatni z wyprodukowanych U-Boot-ów ze stoczni Gdańskiej. A już 28.03.45. nasi nieśli polski sztandar na Dwór Artusa. Opisuje to Henryk Grynberg w książce MEMORBUCH, opowiadając ustami naocznego światka, politruka Polskiej Brygady Pancernej im. Westerplatte. Podaje on, że wtedy obiekt ten był jeszcze cały, niezniszczony. Według niego podpalili go, „pijani , zdegenerowani sowieccy żołnierze z północnego frontu” . Dziwne, że w pożarze runęły też potężne kolumny wraz z pięknym sufitem i roztrzaskały się. Czy to możliwe, czy może jeszcze inna ręka się do tego przyłożyła? Ależ on tego nie mógł widzieć bo ledwo odśpiewali Rotę, to z powrotem w czołgi i dalej do boju aż za Gdynię (Gdynię zdobyto 26.03.45., ale Oksywie, baza Kriegsmarine jeszcze nie poddała się). Tam pod osłoną wysokiej skarpy Kępy Oksywskiej, Niemcy jeszcze ciągle ewakuowali się na Hel. ( osłonę p. lot. zapewniał im „Prinz Eugen”). A może tej dewastacji Dworu Artusa dopuścili się zgoła inni wojacy z Północy, fińscy ochotnicy dywizji Waffen-SS? Ci podobno zaciekle bronili się do samego końca. A może właśnie zniszczył go „Prinz Eugen” bombardujący miasto ze swych ciężkich dział ( kalibru 308 mm ), który w swym dzienniku stwierdza, że cały dzień bombardował Gdańsk jeszcze 29.03.45.. Może ta flaga na Dworze Artusa ich zwiodła, że tam jakiś sztab się mieści, podobny przypadek miał miejsce z kasynem w Sopocie. Ach ileż tu ciekawych tematów dla dociekliwego dziennikarza. To nie to co przepisywanie gotowych tekstów z innych książek. O samym krążowniku „Prinz Eugen” który w swym żywocie służył kolejno pod trzema banderami: austriacką, niemiecką i w końcu amerykańska, a tu na Bałtyku był istnym postrachem, można by książkę napisać. A o Polskiej Flocie w czasach wojny też nie wiele wiemy. Prosimy bardzo Panowie Redaktorzy przyłóżcie się i przybliżcie nam to, a nie tylko bitwy o atole które ciężko na mapie znaleźć
I jeszcze raz (już kiedyś Panów o to prosiłem) tak na marginesie spraw morskich, nie piszcie gdzie można nurkować (co jest równoznaczne z podawaniem przez Was pozycji wraku)do niemieckich wraków z II-Wojny Światowej, to jest nie moralne i prawnie karalne. . To nie są wraki piratów ze skarbami, to są cmentarze dziesiątek tysięcy ludzi, których rodziny ciągle jeszcze żyją i swych bliskich opłakują, na rocznicowych spotkaniach w porcie Gdyńskim..

Gdańsk, 25.07.2011 Roman Grabowski

niedziela, 17 kwietnia 2011

sobota, 26 lutego 2011

A pan Witold Gadomski jest nie zatapialny i dalej pływa.
( patrz: Gazeta Wyborcza z 11.02.2011)
Stocznie padły, rozpłynęły się , pracownicy, często wysokiej klasy fachowcy, rozeszły się za chlebem do państw ościennych ( często naszej konkurencji, lepiej od nas zorganizowanych i dbających o swe stocznie i stoczniowców), lub dogorywają na bieda emeryturach i zapomogach. Narodowy nasz przemysł sztandarowy, stocznie polskie, piąta potęga w świecie, przestał istnieć. Te szczątkowe organizmy udające stocznie, budują przez cały rok mniej niż ongi na tych terenach i urządzeniach budowano w ciągu tygodnia, to przecież śmiech na sali a nie działalność gospodarcza.. Stoczni praktycznie nie ma a majątek trafił w ręce które nawet nie są wstanie go zabezpieczyć. Podobno nikt tego nie chce i wielki majątek państwowy został roztrwoniony ,lub stacza się powoli do zupełnego upadku, niebawem nie będzie nawet stanowił wartości złomu. Co prawda na wycieczce w byłej Stoczni Gdańskiej, tej byłej „KAJSEROWSKIEJ” gdzie wyprodukowano tyle pięknych statków, częściowo do dziś pływających, chluba pracy stoczniowców (oczywiście były i takie którymi się chlubić nie wypada, np. pod koniec wojny było tu podobno czterdzieści U-Bootów w rożnym stadiom zaawansowania-nie nasza to robota, daliśmy to Sowietom razem z dokumentacją), opowiadano nam ,że obecnie działa tu aż dziewięćdziesiąt podmiotów gospodarczych, a na pochylniach raptem aż dwa statki i na drugiej zmianie ani żywej osoby. Żal patrzeć jak te żurawie stoczniowe tak nieruchomo w pejzażu miasta tkwią. Powiedzmy sobie szczerze stoczni niema. Ba niema przemysłu stoczniowego, tych dziesiątek zakładów kooperujących ze stoczniami i tysiącami zatrudnionych w nich pracowników. Aby to odtworzyć trzeba znów dziesiątek lat szkolenia narybku i doskonalenia biegłości w fachu, a to są olbrzymie koszty, nie tylko szkół a materialnych strat w doskonaleniu się w tym rzemiośle i w zgrywaniu w funkcjonowania tak potężnych organizmów produkcyjnych i instytucji naukowo – badawczych.
A winnych nie ma jak pisze pan Gadomski, prokurator nie znalazł winnych, a wskazanych sąd z braku dowodów, kilka dni temu uniewinnił. Smutne to. Autor podaje, że podatnik stracił na tym 4-5mld złotych (to pewnie dotacje do stoczni) a w całości strat gospodarki narodowej i majątku narodowego są wręcz nie wyobrażalne. A jednocześnie autor pisze, że: „bez trudu można wskazać decyzje podejmowane przez konkretnych ludzi, które doprowadziły do tej katastrofy”. A to czemu ich nie pokazać? To jest właśnie ta nie zatapialność sz. autora, piszącego o stoczniach nie po raz pierwszy. Nie pokaże pewnie w myśl zasady: „A po co mi to, po sądach się włóczyć?”. Tu trzeba było właśnie pokazać to kopytu dziennikarskiej smykały i pójść dalej za ciosem i „tłuc po tyłkach” tych „konkretnych ludzi”. Bo reszta opowieści to bajki o dobrym wilku, o cudownych talentach p. Szlanty i ratunkowych właściwościach SYNERGII, spółki z kapitałem zakładowym 3,5tyś, złotych etc. Gdzież ta dziennikarska wrażliwość na krzywdy ludu, właśnie taka jaką widzieliśmy u naszego wieszcza Adama Mickiewicza ( w paryskiej Trybunie Ludu), czy u tych pisarzy z czasów narodowego pozytywizmu.
A teorii spiskowych nie twórzmy ciągle nowych, bo już mamy ich aż za dużo. A, że upadek stoczni zapoczątkował M. Rakowski, a nie wyhamował go L. Wałęsa, a już potem dziwnie podejrzanie zachował się minister Grad, a już najbardziej winna jest pani komisarz Neelie Kroes itd. Najstarsza z tych teorii sięga aż do sekretarza Kociołka i ekipy której służył, uważali oni ponoć ,że stocznie należy wykosić i zaorać, czy na odwrót, bo jak taka masa ludzi wyjdzie ze stoczni na ulicę(a jeszcze gorzej jak nie wyjdzie) , to każda władza będzie musiała jej ustąpić. A w każdej z tych teorii podobnie jak w każdej dobrej bajce, jest pewnie źdźbło prawdy.
Kolejne rządy III RP zajęte walką o własne fotele i związane z tym dochody, zapomniały zupełnie o obowiązku dbałości o dochody państwa (osiągnęliśmy długi jakich nie mieliśmy nawet w ciężkich latach odbudowy), zapomnieli też o dbałości o majątek narodowy (p. Balcerowicz, specjalista od teorii szokowych , nawołuje aby ten majątek dalej wysprzedawać, czy dalej za psi grosz?) i zapomnieli o dbałości o dochody obywateli, czyli pracę i przysłowiowy chleb.. Więc wróćmy na ziemię i tu szukajmy winnych wśród ludzi którzy korzystając z przełomu wywalczonego przez stoczniowców, próbowali popływać na ich plecach, a przez swą głupotę, pazerność, nieudacznikostwo i brak elementarnego poczucia wstydu , doprowadzili do dzisiejszej katastrofy. A zna ich, jak się chwali, pan Gadomski. Prosimy zatem o grę w otwarte karty, pełna transparentność, albo przykryjmy tą mogiłę p.t. STOCZNIE na 80 cm, by jej już nikt nigdy nie widział, bo wstyd i sromota..
Gdańsk,12.02.2011 z poważaniem: R. Grabowski