poniedziałek, 3 lutego 2014

Ludzie co się dzieje!!!


Kto mi odda nieprzespane noce i ukoi zszargane nerwy po ostatnim turnieju tenisowym w Australii.

Co tam się działo tego dotąd świat nie słyszał. A co pani (a właściwie jeszcze panna i może tu tkwi przyczyna) Agnieszka Radwańska tam wyprawiała, tego dotąd żadne annały nie odnotowały. No mieliśmy do niej w przeszłości różne uwagi i pretensje, (właściwie pretensji mieć nie możemy to jej sprawa jak sobie zagra i co zrobi z zarobionymi milionami),o Londyńską Olimpiadę i coś tam coś tam, ale teraz to z nas zakpiła na całego. Z jakim nastawieniem ona wyszła na mecz z Cebulkową? A że była zmrożona wynikiem meczu Cebulkowej z.Sarapową, a przemęczona meczem (pięknym i zwycięskim) z Łazarenką.? No prawda to widoczna na odległość, nasza piękna krakowianka jest słaba fizycznie i psychicznie. Ale po to sportowiec trenuje aby być coraz lepszym i fizycznie i psychicznie i nam, poza miłym widokiem i widowiskiem, dawać przykład i zachętę do uprawiania sportu. A do meczu z Cebulkową Agnieszka wyszła jak by nie przygotowana, albo jeszcze gorzej jak by przygotowana na klęskę. Przykro było patrzeć i szkoda, że się zrywałem o wpół do piątej (dwa budziki nastawiłem) by ten mecz, a właściwie tą klęskę, obejrzeć.

Ja wszystko rozumiem, że w sporcie wynik jest zawsze nie przewidywalny i na tym polega urok sportu, ale żeby aż tak? Dopiero „babcia” Li An dała tej Cebulkowej „lanie” jakie jej się należało. Cały ten australijski turniej daje powody do przemyśleń czy tenis nie zbacza na manowce. Wszystkie prawie te „starsze panie” ,zwane też babciami, schodziły z boiska przegrane nie martwiąc się o swą reputacje, bo tam było im podobno za gorąco. No pewnie jak się leży na milionach dolarów (a niektóre nawet pół miliarderki), po co się będą męczyły. Będą inne turnieje na których łatwiej wygrają i dorzucą milionów do swego skarbca. Podobnie było i z męskim turniejem. Okey, dopuście i młodszych, czy dalekich na listach,do swego grona (a właściwie klubu milionerów), ale niech to ma „ręce i nogi”. Czy te doświadczenia, nie tylko z tego turnieju, nie dają asumptu do przemyśleń jak przeorganizować rozgrywki tenisowe. Oczywiście to wymaga poważnych rozważań, żeby nie wylać dziecka z kąpielą. To jest temat dla fachowców , organizatorów turniejów i sponsorów którzy dają szmal na tą zabawę. Może zrobić „klasy” jak w innych dziedzinach sportu. Niech ci najlepsi grają sobie w wyższej klasie, ale ci młodzi niech mają również realną szansę, a jednocześnie niech ta zmiana nie popsuje widowiska. Nie tak jak dziś ,że zestawia się w parę, drugą i dwudziestą z listy. A my kibice trzęsiemy się o Radwańską, bo Cebulkowa która poza przebojową młodością nie ma wiele więcej walorów do zaoferowania, może zostać gwiazdą turnieju.

Ale to już nie moja działka, nie mój cyrk, nie moje małpi. Tylko niech tenis, obok pięknego widowiska ma również walory sportowe, a nie tylko (za wszelką cenę, aż do utraty zdrowia, patrz Nadal) walki o szmal.

W styczniu 2014 roku, mocno nie wyspany......Wasz stary bloger blagier Roman

Brak komentarzy: