wtorek, 30 czerwca 2009

Powódź! Boże ratuj nas!...i po powodzi, ów! List do redakcji i Apel do nas wszystkich.
„Od ognia, potopu i zarazy – uchowaj nas Panie”! Tak modlimy się od wieków. Ale nie wciągajmy tylko Pana Boga w nasze niekompetencje i lenistwo.
Jak groźny to żywioł nie będę przypominał. Kto tego nie przeżył, z tego mojego nieudolnego opisu, i tak nie pojmie. Ja to przeżyłem wówczas 9-tego lipca 2001 roku w Gdańsku. Co prawda to było tzw. oberwanie chmury, z 150 litrami wody na metr kwadratowy., ale paraliż był kompletny i nieuzasadniony, a akcja ratunkowa prowadzona była beznadziejnie. Potop przyszedł po południu a mieszkańcy pozostawieni zostali na pastwę losu w tą straszną noc. Władza dopiero następnego dnia paradowała w wojskowych panterkach i wysokich gumiakach. Trauma. A refleksja żadna. Miesiącami miasto kłóciło się z wojewodą do kogo ta zaniedbana rzeka Radunia, co nam takiego psikusa zrobiła, należy i kto powinien o nią dbać. Nota bene pól miasta piję wodę z ujęcia na jej górnym biegu (Ujęcie Straszyn). To co przez Gdańsk płynie to nie jest właściwe koryto Raduni (na wysokości Pruszcza łączy się ona z rzeką Motławą) a kanał który zbudowali krzyżacy, bo potrzebowali do swych młynów, kuźni, hut etc. Więc napisałem do prezydenta miasta aby kazał zasypać ten kanał i po kłopocie. Nie usłuchali dziś pisze się (Dziennik Bałtycki), że może warto rozpisać przetarg , może ktoś ten kanał oczyści i tamy wzmocni. Ludzie PARANOJA!. My ciągli mentalnie tkwimy w PRL-u , wierząc, że ktoś to za nas zrobi. Sami nie dbamy nawet o własne bezpieczeństwo!
A o to dykteryjka (autentyczna rozmowa): Chłop mówi mi, że kartofli w tym roku nie będzie. Pytam a dlaczego. A nie widzisz, że pola zalane. Pytam a rowy pogłębiłeś, wykosiłeś zielsko żeby woda spływała. Odpowiada no nie przecież ja płacę spółce wodnej. A ile ty płacisz. A 2 zł. od hektara. No za taką sumę to im się nie opłaci pompy włączyć nie mówiąc o utrzymaniu całego systemu irygacyjnego.
Na dzień dzisiejszy nie douczony i leniwy (a może chytry - „Niech oni to zrobią”) chłop, niszczy całą misterną strukturę tych Żuław którą tak mozolnie tworzyli ci pracowici Holendrzy, Mennonici. Ciężkie traktory ( z lenistwa nie używa się koni) niszczą delikatną strukturę irygacyjną (ziemia jest tak ubita , że wody nie przepuszcza). A po co wycinano wierzby? Wierzba to jest taka pompa wodna, że nadmiar wody z gleby wchłania a jak jest susza to ją do gleby oddaje. Mógłbym tak długo, bo 5 lat okupacji spędziłem na nizinie Wiślanej i wiem jak ciężki szarwark musiał mój ojciec pełnić( łącznie z dyżurowaniem wałów jak szła wielka woda) , mimo, że pracował w fabryce. Ale com sobie „popyścił” jak mawiał mój przyjaciel , tom „popyścił”, bo i tak, kto powinien to pewnikiem tego nie poczyta. .
Na władze nasze nie mamy co liczyć. Bo ona jest ciągle za słaba i za bardzo zajęta walkami międzypartyjnymi i o własne stołki. Tak więc chodźmy do wyborów by wybierać takie władze które znajdą dla nas trochę więcej czasu i serca. Przede wszystkim jednak postępujmy logicznie a nie bezmyślnie i dbajmy o świat który nas otacza. „ONI za nas TEGO NIE ZROBIĄ”
Gdańsk, 2009.06.30. Roman Grabowski

Brak komentarzy: